Zrób coś dla siebie i zepsuj samochód
21 czerwca 2022Wiecie co? Ponoć zepsułem Alfę. I jestem z tego powodu zadowolony…
A było to tak, że nie posłuchałem nikogo i zacząłem się bawić po swojemu. No, nie do końca – bo pierwsze „zepsucie” w tym aucie już było. Te cholerne tarcze indiglo spędzały mi początkowo sen z powiek. Niby przywrócenie do oryginału nie było trudne, ale nie chciało mi się w ogóle bawić ze zdejmowaniem i zakładaniem wskazówek zegarów. Ostatecznie ktoś tę robotę już odwalił i nawet mniej więcej zrobił to dobrze. Dlatego poszedłem inną drogą – i po prostu je naprawiłem.

Oczywiście błękitne (w rzeczywistości jest ciemniejsze) podświetlenie zegarów nijak miało się do epokowego radia z zielonym podświetleniem, więc wleciał odtwarzacz jak najbardziej współczesny. I to właśnie to drugie „zepsucie”…
Trzecim „zepsuciem” jest oczywiście kolor felg. Oj, kombinowałem z nimi długo. Chciałem zachować tristary, bo mi się po prostu podobają, ale kolor srebrny nijak nie pasował do całości ciemnego auta (z dymionymi kierunkami bocznymi w komplecie – i to epokowymi).

Pomysłów było wiele, ale białe, srebrne i złote odpadły praktycznie od razu. Przez chwilę był pomysł na czerwone, bo zobaczyłem takie felgi w internecie i się w nich zakochałem. Niestety, fotoszop udowodnił, że nie będą pasowały totalnie. Dlatego finalnie zdecydowałem się na to, czego sam się bałem – szary kolor z palety BMW.
Mówiąc szczerze, przez chwilę sam bałem się, że przez ten kolor felgi się zleją z resztą auta – postanowiłem jednak zaryzykować, bo to w końcu nie czarny, a szary. I nie żałuję.


Tak że nie bójcie się „psuć” samochodów. Przecież przede wszystkim mają podobać się Wam. Ja przynajmniej jestem strasznie zadowolony, bo całość fajnie się zgrała. Choć mam jeszcze parę pomysłów na kilka „psujek” w tym samochodzie…