Top 10 dziadkowozów

Top 10 dziadkowozów

21 sierpnia 2016 7 przez DizzyX

Masz ulubione dziadkowozy? Jakie dziadkowozy są najlepsze? Zrobisz TOP TEN dziadkowozów?

O dziwo takie pytania już zaczęły się pojawiać, za co oczywiście dziękuję 🙂 Bez zbędnego pisania i owijania w bawełnę przedstawiam TOP 10 DZIADKOWOZÓW. Oczywiście wybranych przeze mnie na chwilę obecną 😉 

10. VW Polo 6n

Długo myślałem nad umieszczeniem właśnie tego samochodu na tej liście. W końcu to VW. Ale jednak – Polo 6n nadal widoczny jest na drogach, ale obecnie – głównie w rękach dziadków.
Dlaczego go wybierają? Bo jest stosunkowo małym i bezawaryjnym autem, tanim w naprawach i eksploatacji. Na dodatek sprowadzane z Niemiec są często jakoś-tam wyposażone – wspomaganie, poduszka, może nawet klima.
Można spotkać całkiem sporo Polówek na czarnych tablicach – a te są najczęściej z polskiej dystrybucji i mają dwie zasadnicze wady – brak wyposażenia (zwykle nie ma nawet wspomagania) i niemiłosierna, wszędobylska rdza…

 

9. Opel Corsa B

Dlaczego nie Corsa A? Bo jej już praktycznie nie ma, chyba większość egzemplarzy, które były w rękach dziadków przerdzewiały na pół. Nieliczne sztuki są w rękach pasjonatów i powoli staje się ona autem kultowym.
Ale wróćmy do Corsy B – to jest tak naprawdę bardzo fajne autko. Taki trochę biedniejszy Golf III, jeszcze tańszy i prostszy w naprawie. W swojej okolicy często widzę Corsy B jako… babciowozy – widocznie delikatnie niemęskie kształty zniechęcają niektórych jurnych jeszcze dziadków do obcowania z tym pojazdem. Mimo wszystko – obecnie pojazd do bólu emerycki, choć rzadko kiedy „od pierwszego właściciela” – nie wiem czemu zdecydowana większość to auta sprowadzane z Niemiec…

Corsa B w kombi – czyżby ideał dla emerytowanych budowlańców?

8. Ford Fiesta IV / Mazda 121

Przechodzimy do tych trochę… mniej popularnych samochodów. W napływie wspaniałych VW, Audi i Opli zdecydowanie mniej ludzi w Polsce wybierało Forda. A taki ewenement jak Mazda 121 w drugiej połowie lat 90, nawet jeśli był to klon Fiesty…
A jednak. W ostatnim czasie udało mi się spotkać nie jeden, a kilka egzemplarzy Mazdy 121 z końcówki lat 90 – i to na czarnych tablicach! Oczywiście kierowali prawdopodobnie pierwsi właściciele.
I to pozwala udowodnić kilka tez:
– mimo że teoretycznie te auta gniły na potęgę, to spotkane dziadkowozy udowadniają że „jak się dba tak się ma”
– dziadek z autem się nie rozstaje i nie zmienia na nowe choćby nie wiem co (bo się przyzwyczaił)
– w drugiej połowie lat 90 powstała moda na nowe, małe samochody z małymi silnikami (choć tu oczywiście realia polskie zaważyły – mały silnik = małe OC) – mam wrażenie że ludzie wtedy „nagle” przestali ściągać „co popadnie” z zachodu; zakup auta był przemyślany, a sporo osób kupiło wtedy nówki z salonu.

7. Audi 80 B3/B4

No to teraz po całości. No bo jak to, symbol prestiżu lat 90 w Polsce, najznamienitsza limuzyna – dziadkowozem?
A tak! Nie wiem dlaczego, ale mnie Audi 80 B3/B4 zawsze kojarzyły się z dziadkami. Nawet nie umiem wyobrazić sobie kogoś młodego za kierownicą Audi i muszę szukać fotek na Google Grafika. Być może wpływ na to miał serial „40-latek 20 lat później”, gdzie inżynier Karwowski jeździł takim Audi.
Nie ważne jak dobrze wyposażona byłaby to wersja, mnie zawsze osiemdziesiątka kojarzyć się będzie z obowiązkową instalacją LPG i pokrowcami w tygrysie paski na fotelach, bo takie samochody widywałem dawniej, i takie widuję obecnie.

6. Opel Astra F

Ciężko jest tu cokolwiek napisać. Najgorsze jest to, że ja naprawdę lubię Ople, ale o pierwszej Astrze mogę napisać co najwyżej: „samochód”. Bo jest to taki „po prostu samochód i nic więcej”, szary, nie rzucający się w oczy.  No, produkowany był w Polsce, może dlatego mimo potęgi rdzewienia tak dużo nadal ich jeździ.
W hatchbacku i sedanie jest to idealny dziadkowóz. Nawet nie dalej jak w poniedziałek jeden taki by we mnie uderzył, tak parkował pod kościołem 🙂
Byleby nie wersja kombi! Astra w kombi zarezerwowana jest dla ekip remontowo-budowlanych. To taki trochę stereotyp, ale całkiem niedawno widziałem Astrę F kombi w wersji van (bez tylnych drzwi i szyb po bokach z tyłu) jeżdżącą w firmie budowlanej. „Bo nie szkoda jak się gdzieś przytrze, a jak zardzewieje to nie szkoda złomować”. Święte słowa.

Generalnie boję się tylko, że jak pewnego dnia ostatnia Astra F zgnije na wylot, to nawet nikt tego nie zauważy. A parę lat później ktoś wspomnie: „Ej, był kiedyś taki Opel Astra F, nie? Za cholerę nie pamiętam jak wyglądał.”

5. Fiat Punto

Ze wszystkich typowych hatchbacków lat ’90 to w przypadku Punta miałem najmniejsze wątpliwości w kwestii umieszczenia go na tej liście. Fiat jako marka była w Polsce jeszcze w latach 90 taka… hmmm.. „patriotyczna”, ciągle można było patrzeć na nią chociażby przez pryzmat produkcji 126p.
I to chyba działało, przez co do dziś można spotkać często pierwszą serię Punta na czarnych tablicach, z pierwszym właścicielem za kierownicą.

Pierwsze Punto – nijakie z przodu, ale fajne tylne lampy.

4. Fiat Cinquecento/Seicento

Powoli zbliżamy się do podium. Ale, nie uprzedzając faktów, miejsce czwarte i fenomenalny Fiat Cinquecento i Fiat Seicento.
Fiat Cinquecento miał być takim fenomenalnym następcą 126p. Auto trochę większe, na pewno bardziej pakowne, nowocześniejsze. Teoretycznie mikrosamochód miejski, w praktyce – czasem był wręcz autem rodzinnym, tak jak kiedyś Maluch. Dziś, podróżując, nie spotykam już Cinquecento w większych miastach, czasem pojawia się w mniejszych miasteczkach. Ale wybierzcie się do jakiejkolwiek wioski – na pewno znajdziecie co najmniej jednego starszego pana w Cinquecento na czarnych tablicach 🙂
Podobnie Seicento, choć to częściej można spotkać nawet dziś w większych miastach. Jest wdzięcznym autem dla starszych ludzi, bo jest małe i zwrotne – zatem często jest dziadkowozem. Nadal jest też często spotykanym samochodem służbowym, w „ciężarowej” wersji VAN, w której możesz poczuć się jak prawdziwy trucker na trasie 😀

3. Polonez Caro

I mamy podium 🙂 Zaskakująco, trzecie miejsce zajmuje dziadkowóz, którym jeżdżę na co dzień, czyli Polonez Caro (Plus).
Tu w ogóle doszło do ciekawej sytuacji, bo o ile poprzednie auta są dziś dla przeciętnego człowieka po prostu struclami, typowymi autami za półtora tysiąca do zajechania i zezłomowania, o tyle nawet Caro Plus uważany jest – nie wiedzieć czemu – za auto kultowe, klasyk, PRL, okazja, jedyny taki na Allegro.
Ostatnio byłem Caro Plusem na zlocie Trabantów i Trabanciarze robili sobie przy nim fotki. I to tak na poważnie. Serio.
W każdym razie dzięki temu śmiało mogę stwierdzić, że mamy w Polsce nadal dość szeroką rzeszę emerytów-koneserów pojazdów klasycznych.
Niestety, przez to ceny Poldków na rynku wtórnym idą w górę, a większość dziadkowych patentów przepada w procesie odszczurzania przez nowych właścicieli. Ale cóż, każdy chce jeździć kultowym Polonezem!

2. Daewoo Lanos

Pierwotnie na tym miejscu miało być zupełnie inne auto. Niemniej jednak wydaje mi się że lepiej pasuje tu Lanos – i to w każdej odmianie, nieważne czy sedan czy hatchback.
Lanos powstał jako następca totalnie przestarzałej Nexii, która była tak naprawdę Kadettem E po liftingu. Był teoretycznie autem produkowanym w Polsce – a w praktyce był po prostu składany w Daewoo FSO.
Swego czasu był jednym z najlepiej sprzedających się samochodów w Polsce – prawdopodobnie ze względu na konkurencyjną cenę. I dlatego też do dzisiaj ogrom Lanosów jeździ po Polskich drogach. Spora część nadal w rękach pierwszych właścicieli – stanowią fajny kąsek dla osób szukających „dziadkowozu na co dzień”, bo jest naprawdę tani w eksploatacji i naprawie.

Czerwony Lanos – najszybszy

1. Skoda Favorit/Felicia

Fanfary! Pierwsze miejsce nie mogło należeć do innego samochodu. A raczej dwóch jakże charakterystycznych samochodów – Skody Favorit i jej następczyni, Felicii. Choć wydaje mi się, że śmiało mógłbym dopisać tu jeszcze dwa inne modele – Skodę 105/120 i nowszą – Fabię.
Skoda Favorit miała być na wskroś nowoczesnym samochodem, zwłaszcza w stosunku do wcześniejszej 'stodwudziestki’. Silnik z przodu, nowoczesna sylwetka… I w teorii tak było. Praktyka była inna, mimo to auto znalazło pewną rzeszę nabywców. Gorzej było w przypadku Felicii, która wg mnie już w dniu premiery była po prostu przestarzałym autem, a później stała się po prostu biednym Golfem, tanim i słabej jakości (te charakterystyczne, rdzewiejące klapy – i nie tylko).
W ogóle mam wrażenie, że Skoda jest takim głównym producentem dziadkowozów. Sami pomyślcie – kiedy ostatni raz widzieliście kogoś, kto na co dzień jeździ Favoritką lub Felicją i NIE jest dziadkiem (przynajmniej mentalnie)?
Zresztą, aby daleko nie szukać – obaj moi dziadkowie jeżdżą Skodami. Jeden Favorit, a drugi Fabią.
Nie jest to ujma dla Skody, że produkuje takie auta. Po prostu trafiła w swój target, którym są starsi ludzie. Oczywiście w swojej gamie ma także inne, świetne modele, ale bądźmy szczerzy – myśląc o Skodzie, pierwsze co mam na myśli to starszy pan w Felicii. I to nie tylko moja opinia…

Powyższy tekst był oczywiście z przymrużeniem oka, ze sporą dawką nawiązań do stereotypów 😉 . Mam nadzieję, że nikt nie poczuje się urażony jeśli nagle okazało się, że jeździ dziadkowozem 😀
Niemniej jednak podczas następnej podróży zwróćcie uwagę na samochody które tu opisałem. Gwarantuję, że w większości z nich znajdziecie kierowcę w wieku 65+…